środa, 28 marca 2012

 Jak zwykle nie mam pojecia jaki jest dzien tygodnia... Tym bardziej , ze moj umysl zostal zamrozony przez arktyczny wiatr z poludnia!!! Przeklety arktyczny wiatr...I to nie jest po prostu taki wietrzyk , ktory przynosi ochlode w upalny dzien... Przez ten wiatr jest tu kompletnie , absolutnie zimno, a wczoraj padalo caly dzien... i powiem Wam, ze tutaj to jest problem... Znacie mnie, wiecie ze jestem absolutnie nieodporna na zimno i juz w sierpniu potrafie chodzic w zimowych butach i plaszczu jesiennym...A teraz nie mam zimowych butow, tylko plaszcz jesienny, ktory nie daje zbyt wiele ciepla....Jednak zaglebie Was bardziej w sytuacje..
W Polsce kiedy robi sie zimno po prostu zaszywamy sie w swoich katach, wlaczamy ogrzewanie i pijemy goraca herbate z cytryna, ktora uwielbiam... potem ubieramy cieple skarpety i chowamy sie pod ciepla koldra... I teraz o niczym innym nie marze, jak o moim malym zielonym mieszkanku, malym cieplym zielonym mieszkanku i wypiciu tych miliona herbat co zwykle , a potem zjedzeniu spaghetti na aka...
Ale, ale wrocmy do Boliwii, dosyc tych marzen sennych...
Wiec tutaj gdy robi sie zimno jedyne co moge zrobic to zamknac szyby w oknach, oj tak... Kompletnie nieszczelne szyby.... I nie jest jakos cudownie cieplej... Nie mam cieplej i cudownej koldry tylko szary koc..A, ze caly wczorajszy dzien padalo, to cale moje 2 swetry i plaszcz mam absolutnie mokre... Zapomnialam o jedynej parze butow nie-japonek, ktore sa kompletnie zamokniete, ale chodze w mokrych, bo wczoraj przez japonki wyladowalam w kaluzy:) To bylo smieszne akurat...Wiec moge tylko ubrac cieple skarpety dres i zaszyc sie pod kocem i udawac, ze jest tu 30 stopni , a nie jakies 16. Wiec slucham sobie muzyki , albo czytam ksiazke po angielsku latynoamerykanskiej autorki, genialna podobna do Marqueza nazywa sie Isabel Allende...I przezywam historie ksiazki bardziej niz zwykle byle tylko nie myslec o zimnie.. i czekam i slucham,nim przyjdzie wiosna,
Moje szczescie polega na tym , ze ja chociaz mam szyby!! A niektore domki nie maja... Wiec moje biedne dzieci i mieszkancy wioski chodza w dresach(to jest naprawde zabawne widziec pol miasta w dresach i czapkachi szalikach nie wylaczajac Filomeny!!!¡¡¡) ... No i zajecia w szkole sa straszne przez ten chlod, ale jest bardzo smiesznie..jak zwykle:) Mimo, ze na grupie pre-infantil wczoraj mialam 2 osoby, a teraz mam chyba 30 uczniow. Pocieszajace jest to , ze tak pogoda nie trwa podobno dluzej niz 5 dni , wiec czekam z utesknieniem na te dni pelne potu i nie moznosci oddychania:)a i prawie zapomnialam o prysznicu!!!! W letniej wodzie przerywany podmuchami wiatru... godzine sie zbieralam, ale przynajmniej teraz jestem czysta
A wczoraj zawitala do Naszej szkoly dziennikarka z Buenos Aires Delfi.,ktora robi reportaz o misjach... Cudowna osoba, zaprosila mnie do siebie, wiec zbieram pieniadze, musze miec jakies 300 dolarow i lece do Buenos Aires:):)
No i w koncu moje 3 minuty slawy...
A i mam jeszcze jeden problem musze napisac o sobie notke bioograficzna do programu festiwalu.... I kompletnie nie mam pojecia co!!
Mam zimny nos i palce.... Niech to sie skonczy!!!!!!!!!!!!!!!!
A i w ogole wpadlam na pomysl... Uwaga wiec nagrywajcie mi plyty z muzyka, filmami, czymkolwiek co moze mnie zajac w te dlugie nudne wieczory i dostarczajcie je Izce, Podomie, Matus... albo komukolwiek kto tu przyjezdza w kwietniu
buziaki


1 komentarz:

  1. Ale opowieści... Czad.
    Więcej, więcej :-) Dziś u nas wichury, to tak dla pocieszenia :-)
    Więcej zdjęć, Pani Asiu - jeśli można.

    Serdecznie pozdrawiam
    Patryk

    OdpowiedzUsuń