czwartek, 28 czerwca 2012

Czy to doroslosc, gdy chcialbys zostac te 2 minuty dluzej , zaglebic sens zycia, a musisz isc do pracy?
Czy to doroslosc, gdy musisz pohamowywac ten wewnetrzny niepohamowany smiech. I zachowywac te wszystkie emocje kompletnie w srodku(co jest trudne, gdy jest sie mna i cierpi sie raczej z nademocji. niz niedoemocji). Dostosowujesz sie jednak i nawet nie zauwazasz ile rzeczy zostawiasz za soba i ile Cie omija... DOROSLOSC POCHLANIA....!!!!
Mnie zaczyna, ale staram sie nie poddawac jej calkowicie, walcze. Wciaz nie moge wyobrazic sobie siebie przybierajacej nienaganny uniform, nakladajacej maske swietego spokoju, nieunoszonego glosu i stawania na glowie, by wszystko bylo idealne i by wszyscy sie usmiechali, nawet gdy nikomu nie jest do smiechu..
I moje mysli.. duzo tu mysle, tylko czasem one kompletnie mnie omijaja, ida swoja sciezka, a mnie zostawiaja z glowa pusta i, gdy zapytasz o czym mysle, to naprawde nie mam pojecia. A czasem mnie wszechogarniaja jak sur, zjadaja zywcem i wtedy nikt nie jest w stanie wyrwac mnie z mojego swiata. Ze swiata spod koldry, kiedy sobie wyobrazam, ze gdy spod niej wyjde, znajde sie w Waszym swiecie. Ale sie nie znajduje, wiec stawiam czola, twarzy, ciala mojej codziennosci. Tak to wlasnie jest. I jest tu teraz piekna pogoda... Nazwalabym to `podgoda majowa`, kiedy nie jest cieplo, ani zimno , tylko doskonale. A jak jest Ci za goraco to wieje ten cudowny orzezwiajacy wiatr. Wiec mam wrazenie, ze stanie sie cos dobrego . I staram sie w to wierzyc, bo poki co jestem troche wykonczona.. a nawet troche bardzo, ale dzieciaki zaczynaja wakacje, 2 tygodniowe ferie, wiec moge liczyc na 5 dni swietego spokoju, zaraz po tym jak bede harowac jakies 10 godzin dziennie, by nadgonic material:)
ALe jestem dumna z mojego choru... Kurcze dla Nas `ave verum corpus`to cos na jedna probe, jestesmy przyzwyczajeni... A dla nich, dla choru gdzie najstarsi maja 15 lat, to jest utwor na miare schoenberga... wierzcie mi i zwazcie na to, ze najtrudniejsze rzeczy jakie spiewali , byly to trzyglosowe proste chiquitano utwory...Wiec mozna rzec , ze dokonalam polcudu... oj tak. jest radosc... Ale pedze dalej , bo jak zwykle tysiac spraw do pozalatwiania w 20 minut!! Trzymajcie sie:)
PS: nie mam juz wszy:)

wtorek, 26 czerwca 2012

Mialam ostatnio gosci na swojej glowie... i to nie byle jakich... Zaczelo sie od tego, ze pewnego dnia mowie do K. : `kurcze strasznie swedzi mnie glowa, chyba pierwszy raz w zyciu mam alergie na glowie`... wtedy ona powiedziala`nie , nie, nie moje droga to nie to, zapewne masz wszy`. I wtedy ogarnelo mnie obrzydzenie, polaczone ze strachem i checia zemsty, odwetu, morderstwa na robaku!!! Na szczescie jest na nie bardzo latwy sposob. Mianowicie(tu zapamietajcie, jezeli kiedykolwiek udacie sie do Boliwii moze Wam sie przydac) 96 procentowy alkohol, a potem 5 minut z workiem na glowie , smierdzac jak stary zul...ale pozbylam sie ich.. Dzisiaj postanowilam zrobic czyszczenie wtorne dla pewnosci i po nich ani sladu, jednak wlalam sobie troche spirytusu do oczu... oj bolalo... Zastanawialam sie tez, ze wszy powinny wydawac jakies odglosy, jak swierszcze, muchy, albo komary... Potem jednak stwierdzilam, ze w kraju takim jak ten wszyscy dostali by na leb, poniewaz jakies 96 procent spoleczenstwa ma wszy... No i to sa wlasnie uroki pracy z dziecmi, ktore sie do Ciebie przytulaja, ale to nic po prostu poczulam sie jeszcze bardziej zzyta z tym miejscem...
Ostatnio zauwazylam jak bardzo zmienilo sie dla mnie to Santiago od czasu , kiedy tu przyjechalam.. Jak zupelnie inaczej na nie patrze, jak jest wazne... Moje pierwsze tygodnie byly strasznie i chcialam po prostu wrocic do domu, rzucic to wszystko i byc z Wami na wieki wiekow, amen.. I tesknie czasem za prozaizmem, za takim zwyklym zyciem... za telewizja , za obejrzeniem glupiego serialu, za zjedzeniem zupki z paczki, albo takiego jakies mojego ulubionego dania, za marudzeniem na studia i na to ajkie sa beznadziejne, za studiowaniem... za byciem po prostu nikim posrod tlumu... i za Wami , nie jestescie prozaiczni wierzcie mi, tesknie za kazda glupia mozliwoscia rozmowy z Wami i za tym,z e mnie znaliscie i pozwalaliscie na wiele rzeczy... I obiecuje, ze do Was wroce.. Mimo tego, ze teraz mieszkam na `Przedmiesciach Paradise`. Tak bardzo pasuje to okreslenie... I nie zawsze sie z tym zgadzam, ale tak mozna tu sie czuc, wszystko zalezy od nastawienia.. Ludzie tu przyjezdzaja i zastanawiaja sie co robi ta gringa na koncu swiata,posrodku nicosci... i tak tez mozna to postrzegac.. mozna mi wspolczuc, ze moj kraj jest tak daleko, ze nie ma tu Was, ale mozna mi zazdroscic... Czego? Tego np. ,ze gdy chce sie napic herbaty z cytryna po prostu podchodze do drzewa i ja zrywam, albo zjesc banana... albo napic sie swiezo zrobionej , pachnacej kawy, albo isc na msze i spiewac moja ulubiona piosenke w indianskim jezyku, albo ogladac filmy w domu , w ktorym sprzedaje sie mieso z martwa krowa wiszaca na haku, albo lezec w hamaku.. I ostatnia sobota, kiedy spalam w domu Kathryn i tym razem wstalam razem z Rachel na dojenie przed 6 rano... i powiem Wam to bylo absolutnie, kompletnie cudowne... Stodola z widokiem na gory i slonce, ktore wschodzi i oswietla wszystko tym cudownym pomaranczowo -czerwonym kolorem, i 14 wyjacych krow, ja w kaloszach z kawa w rece z mlekiem prosto z wymiona i czujesz sie w takich momentach , ktore moga byc takze prozaiczne najszczesliwszy na swiecie... To jest niepojete co ja codziennie widze z okna, co ja tu robie... a potem podjechalismy na mirador, a potem sama sprzatnelam obore stojac po kolana w gownie i naprawde, naprawde bylam szczesliwa... A wieczorem Fogata z okazji sw. Jana i przetanczylam pol nocy , lamiac przy tym meskie serca.. i czasem marudze, czasem narzekam, ale to jest to miejsce...Moje miejsce i staram sie oddac Wam chociaz mala jego czastke... I niedlugo przyjedzie Padre Piotra, co mnei troche przeraza, bo ludzie klna tu po polsku, a ja nie wiem dlaczego i spiewaja zima na ramiona moje spada... To jest wlasnie moj diabelski wplyw, angel de infierno... tak o mnie mowia, i troche w tym prawdy.. Za tydzien dzieciaki zaczynaja 2 tygodniowe wakacje no i troche sie martwie , bo przez zawody sportowe jestesmy w dupe z programem, ze sie wyraze, na maxa.. Ale to nci musze byc tylko spokojna...  I wiecie co znowu mi sie snicie, i jestem przekonana ,ze wrocilam, a potem widze swoje nniebieskie sciany i okazuje sie , ze nie..ze to po prostu moje boliwijskie loze....I wtedy mysle, styczen przyjedzie lada dzien i zjawie sie ja w alpakowym swetrze z nareczem nikomu niepotrzebnych prezentow, z miesniami ktorych nikt sie nie spodziewa nawet ja, a one rosna... buziaki napiszcie mi w koncu te cholerne maile!

środa, 20 czerwca 2012

Myslicie , ze boje sie okropnych pajakow , wielkich os, czy skorpionow, czy wezy(no ich moze sie troche boje), czy glowy swini w lodowce Kathryn!!! Otoz nie... Boje sie ... uwaga gesi... I to nie jest taki strach, ze sie boje tylko(moze czytaja to takze Ci , ktorzy pamietaja moj paniczny lek przed kotami), no to , to jest wlasnie ten rodzaj panicznego leku... ale wszystkim jest do smeichu, wiec siedze np. przez 15 minut w zamknietej lazience i nie chce wyjsc... a wczoraj Joe zalozyl jej jeszcze na szyje moj pasek , no i cholera to jest smieszne, ale zalamalam sie i ucieklam z domu Kathryn, na szczescie zaczeli mnie gonic i przepraszac, wiec widzicie martwia sie o mnie i zaczynaja mnie kochac:) Ale lubie patrzec na gesi lecace, a lek wynika z tego , ze nie moge ich zdepnac jak tarantuli , czy skorpiona!
I chyba, nie chce sie mylic, ale nie napisalam Wam tej boskosci, a propos arcyciekawych boliwijskich ciekawostek... zgadnijcie ile tu sie placi za wode, za miesiac... no sprobujcie najpierw w glowie.......................................................................................................( to jest miejsce na myslenie!!!)....
wiec 20 bolivianos, czyli w przeliczeniu, jakies 10 zlotych ... wyobrazacie to sobie, ja nie moge, a woda jest najlepsza na swiecie...
i to byla pierwsza... a druga:
JEzyk Gwizdow....
Kiedy tu przyjechalam myslalam, ze gwizdza na mnie , bo jestem dzida... no i tto tez, ale teraz nauczylam sie rozrozniac wiele rodzaji gwizdow... Mianowicie... moga na Ciebie zagwizdac, ale dzida...Ale moga na Ciebie zagwizdac `chodz tu`, albo `gdzie jestes``albo`co robisz `, albo moga zagwizdac na krowe, albo ,zeby kogos draznic, co czesto robia, bo gwizdza bardzo glosno i to moze byc drazniace, ale to jest niepojete, ze oni naparwde to rozrozniaja i ja zaczynam, naprawde, juz rozpoznaje gwizdy moich chlopakow , albo rachel i wiem, ze to nie ci inni:)
I czuje sie jak nastolatka, jakbym znowu wrocila do tego czasu, te cudowne wieczory , pelne beztroski... gdzie gramy w uno na srodku placu, albo ganiamy sie, uciekamy przed soba, bijemy sie, smiejiemy, zartujemy ciagle... i rozumiem zarty,i czuje sie czescia wspolnoty mojego miasta, chociaz czasem to co oni tu wyprawiaja jest niemozliwe.. Ostatnio pobily sie dwie kandydatki na burmistrza Santiago... Tak, wlasnie ta droga rozwiazuje sie tutaj konflikty...
aha i w zeszlym tygodniu nikt nie przychodzil na zajecia , bo byla Fiesta de San Antonio, takie imieniny ulicy... Ktore objawiaja sie tym, ze wszyscy pija przez 4 dni i bawia sie w dyskotece na terenie kaplicy... Zapraszam, bylam i polecam, ale mimo to przychodzilam na zajecia!!!
No i Boliwia to chyba jeden z niewielu krajow, w ktorych mozesz kupic alkohol w worku na litry... zapraszam:)
No wiecie co jeszcze jest wzglednie boskie, a raczej dziwne, magiczne... Jak przychodzi sur.... Koguty pieja wczesniej... ale jest powiedzmy jeszcze cieplo.. i nagle zupelnie niewiadomo skad przychodzi taka kompletniewszechogarniajaca , kompletnie absolutnie zimna mgla i ona pochlania wszystko, wchodzi Ci w dusze i stajesz sie smutniejszy,a le mimo wszystko , ma w sobie to zachwycajace piekno!!!


A ten zeszly tydzien byl dla mnie bardzo ciezki, chcialam wracac do domu, ale wiem , ze nie moge i w ogole i nie wroce przeciez!!Ale nagle nastapilo przebudzenie mojej milosci do swiata i ludzi, tego miejsca. I wszystko przez to, ze gdy mknelismy rozklekotana toyota, by zajac sie nowonarodzonym cielaczkiem zobaczylam to niebo... i znow moge oddychac i lakne na nowo... i mam przyjaciol i skad wiem?? Bo zaczynaja do mnie mowic Sykula, chociaz to brzmi bardziej jak Sikiula, albo Sikiulka, ale jest urocze:)Ale nie zapominam o Was, tylko po prostu oddaje sie temu miejscu , temu momentowi w moim zyciu, ktory czasem jest lekki jak piorko, a czasem ciazy mi , jak rachel, wlazaca mi na plecy, i traktujaca mnie jak konia:) Buziaki









































poniedziałek, 4 czerwca 2012

Co , by duzo Wam nie mowic, jestem coraz lepsza w krowach!!! Oj tak zaczynam byc cowboy - girl na calego... Teraz wiem, na co mi byla nauka emisji glosu!!!! Krowy lubia jak spiewam im arie, lub cwiczenia Vaccai'a wierzcie mi. I nie ma nic lepszego jak isc zabrac krowy z jednego pastwiska na drugie, a 5 z nich na dojenie i spiewac po drodze w nieboglosy, i chodzic w kaloszach i w turbanie na glowie, i lapac te chwile cholernej radosci... Opisze Wam teraz caly obrzadek , w ktorym uczestnicze w sobote... Nazwijmy go : " Okielznanie natury - czyli dojenie krow"...
Zacznijmy od poczatku... Nie wiem , czy wiecie, ja nie wiedzialam, ale krowy daja mleko tylko wtedy, gdy maja cielaczki( male krowki sa cudowne, chociaz moge cie zcasem kopnac ,ale to nie boli). Wiec wszystko zaczyna sie na pastwisku dla cielakow,o jakiejs 3 po poludniu ,trzeba je wszystkie zlapac i zamknac w zagrodzie w oborze, gdzie pozniej przyjda ich matki... Oczywscie spiewam im, bo to lubia, a Vedrai carino jest po prostu idealne... Pozniej z reguly ide z Rachel na pastwisko, dla duzy krow, krow matek i jednego byka, i to jest moja ulubiona czesc musisz isc jakies 15 minut, zeby dojsc do tego pastwiska, gdy dochodzimy tam z rachel zaczynamy nawolywanie krow i wiecie co?! One przychodza, wtedy otwieramy bramke i zabieramy je na inne pastwisko, a 5 z nich na dojenie i to jest ta trudna czesc. Boje sie krow coraz mniej, ale budza we mnie jeszcze ciagle przerazenie, szczegolnie, ze niektore z nich sa zlosliwe, a zlosliwosc krowy, ktora ma rogi, moze byc oplakana w skutkach. Wiec mamy kije i krzyczymy na krowy, no i jakim sposobem oddzielic 4 krowy , ktore ida na dojenie od pozostalej krowiej braci, no jest trudno, ale w zeszla sobote zrobilam to parwie sama i sie udalo!! No i potem zabieram te krowy do obory i musze zamknac ich glowy w takim drewnianym czyms, nie mam pojecia jak to sie nazywa.. i zrobilam to sama, przezwyciezylam swoj wlasny lek do krow... A co potem! Potem trzeba wziac cielaka, zeby possal troche wymiono, no i to tez nie jest proste bo trzeba uzyc sily, ale mamy przeciez Joe, ktory umie poslugiwac sie lasso ... i wtedy zaczynam doic, pojedynczo... idzie mi coraz lepiej, ale nie uwierzylibyscie , jak doskonale doja joe i raquel , no i przez to ich doskonale panowanie nad wymionami, czesto mam mleko w oku , albo po prostu wszedzie, uwielbiaja mi to robic:) No, i czyz to nie jest zabawne??? Czasem nie moge sie sobie nadziwic, ze robie takie rzeczy, ale sprawia mi to ogromna frajde!!! Wierzcie mi... No i teraz bylam sama w convento, bo filo mia mammita wyjechala , no i to byl cudowny czas spokoju:)
A co u dzieciakow? Ciagle mam ochote je zabic, cholerne zawody sportowe, najwazniejsze w roku... nie przychodza na proby, a ja za to zaczynam uczyc sie na kontrabasie, przy okazji tego, ze raquel chce sie uczyc na kontrabasie... No i w koncu mamy sprzataczke i coordinatore, ktora ma strasznie plaska twarz i nie moge na nia patrzec, ale jestem mila:)
I mam duzo czasu na przemyslenia, i spostrzezenia I wiecie co.... To Wam scharakteryzuje najbardziej z jakimi facetami mam tu doczynienia.. to zdanie , ktore jakos zaswitalo mi w glowie....TO NIE POJETE , JAK ONI POTRAFIA KOCHAC, ICH WIELKIE SERCA POTRAFIA POMIESCIC NAWET 5 KOBIET NA RAZ, KTORE KOCHAJA ROWNIE MOCNO... Oj wierzcie mi staralam im sie wytlumaczyc , ze to jest niemozliwe, ze tak sie nie da, ale oni dzielnie trwaja w swojej naturze, i moze to jest ta prawdziwa meska natura... No i czasem musze im tlumaczyc, ze to ,ze mam niebieskie oczy i niezle piersi nie znaczy, ze mnie kochaja, mimo, ze nigdy ze mna np, nie rozmawiali, i niebieskie oczy nie swiadcza o tym, ze jestem piekna, ale nie da sie i tak ciagle nazywaja mnie profe hermosa... no i coz poczac? Staram sie tym cieszyc, bo strasznie mnie to bawi:) I tancze i strasznie to lubie:) A czasem dopada gorszy dzien....i jeszcze raz Wam powiem !! jestem tu szczesliwa i nie , nie wracam za miesiac, ani jutro:) Wiec jeszcze mozecie mnie odwiedzic:) I buziaki i piszcie do mnie :)Ja postaram sie byc lepsza:)