Pewnie byscie chcieli wiedziec co tu ciekawego w Santiago????
Moze troche o sobocie, bo to byl dla mnie wielki dzien!!!! Mianowicie, jak czesc z Was juz pewnie wie stalam sie kierowca samochodu!!! Oj tak!! To byla moja pierwsza proba...I byla udana, co prawda z trudem uszlysmy z zyciem , ale nie ma co patrzec w przeszlosc. Kathryn powiedziala, ze jak umiem prowadzic to cudo(cudem jest, ze ta mini-terenowka jeszcze jezdzi, jest produkcji japonskiej, ma chyba 100 lat, nie dzialajace hamulce, silnik na wierzchu i bardzo latwo mozna wypasc) to umiem prowadzic wszystko...Ciekawostka jest , ze Rachel jezdzi samochodem od 11 roku zycia:)
Pogoda jak zwykle sloneczna, zaraz jest 11 czyli robi sie najwiekszy upal, ale da sie wytrzymac...I tutaj nikt nie smierdzi... w przeciwienstwie do tego , jak jest w Polsce, bo wszyscy minimum 3 razy dziennie biora prysznic... ale to jeszcze nic, wszyscy sie psikaja perfumami z Avonu!!! Tak , tak tak moi panstwo jest tu Avon..
No i trzeba rzec , ze osly sa glupie. Obiady i kolacje jem u Magdaleny siostry Dinory(chyba... tutaj kazdy jest czyjas siostra, ciocia, wujkiem, albo jakos ze soba spokrewniony... jedna wielka santiagowska rodzina). I M. tez nie znosi oslow, bo w nocy wlaza do jej kuchni i robia straszny balagan!!!! Od paru dni moja uczennica usiluje mi wcisnac katalog Avonu!!! I nie rozumie, ze ja nie chce.. A ,propos soboty, sa tu 2 koscioly katolicki i chyba protestancki... I bylam z Raquel na nabozenstwie dla mlodziezy... i Madre Mia... Przedstawie Wam tego obraz. Nabozenstwo prowadzi malzenstwo... Maz gra na gitarze i spiewa, a zona UWAGA na perkusji, z dzieckiem na kolanach i drze sie do mikrofonu.. Musialam wstac i sie przedstawic, oczywiscie spytali mnie czy zostawilam dzieci w Polsce!!!!Bylo bosko, a w niedziele na mszy swietej ksiadz staruszek odprawiajacy msze na poczatku zaprosil mnie na srodek i przedstawil miastu!!!! Matko ... To bylo stresujace. W niedziele mialam dosc podly humor i poczatek kryzysu, wiec Magdalena u,ktorej jadam zrobila mi na kolacje nuggetsy, frytki i dala mi coli!!!! Oj tak ona jest niemozliwa, i codziennie gotuje dla jakis 50 robotnikow, ktorzy buduja tu droge, no i dla mnie. I owa Magdalena bardzo chce sie uczyc angielskiego, wiec codziennie wyciaga gigantyczna ksiege z nazwami wszystkich skladnikow obiadu, po angielsku, a na koniec pyta... Beri gut??? Cudowna kobieta.
Gdy jednak nie pracuje w szkole, troche sie tu nudze wiec czytam duzo, slucham muzyki, ale i tak sie nudze , wiec cwicze na wiolonczeli, cudowne maja tu instrumenty, tylko straszne wlosie w smyczkach, bedziemy sie z Peterem( 2 wolontariusz) starali podniesc dusze w jednej wiolonczeli, zebym miala swoja, zobaczymy jak wyjdzie.
A co ciekawego w szkole???
Dzieciaki sa nieziemsko smieszne i czasem tak smieszne , ze sie smieje , a nie powinnam... Oczywiscie , gdy zajecia zaczynaja sie , dajmy na to o 17 wszyscy sie zbieraja dopiero kolo 17.30.
W chorze mam teraz 27 osob!!! Najsmieszniejsi sa blizniacy Jose i Josue, ktorzy nie dosc , ze sa identyczni( co jest bardzo zabawne, bo maja zabawne twarze) , to jeszcze maja praktycznie jedno imie, i badz tu czlowieku madry. Dzieciaki z choru sa w takim wieku, ze wytykaja mi cale mnostwo moich bledow w hiszpanskim, no i praca z nimi jest dosc trudna... 26 kwietnia bedziemy z chorem i orkiestra wystepowac na festiwalu, w Santa Cruz... No i zobaczymy!!!! Orkiestra ... caly czas jestem pelna podziwu.. doskonali sa!!!! Ale to bedzie moj pierwszy koncert wiec jestem troche przerazona!!!
Ale sie staram
Trzymajcie sie!!
PS: nie mam skype.. nie odpala mi laptop wiec nie moge zrzucic zdjec, co ich w sumie nie robie, bo zapominam, a poza tym zdjecia beda sie ladpwac chyba 5 lat... buziaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz