Czytajac to co napisze musicie wziac cos na poprawke...Miejsce , w ktorym zyje, to narawde jest wioska na koncu swiata, ucywilizowana wioska na koncu swiata... I tak nie wygladaja wszystkie miasta tu w Boliwii... To jest ta moja Boliwia na koncu swiata. I jest tu naprawde pieknie. Mozna sie o tym przekonac kazdego dnia... Kazdej chwili.. i nie rozumiem siebie, ze zdolalam juz przywyknac do widoku palm i drzew mango i widoku wszechogarniajacego lasu... Ale nie przywyklam jeszcze do nieba, tylko znalazlam cos nowego i wyjatkowego.... Mianowicie widac stad planety Mars i Wenus... skad wiem, sa zupelnie inne niz gwiazdy i nie migocza, Mars jest np. czerwony... I jak moglabym nie czuc sie tu szczesliwa skoro mam cos co kocham najbardziej na swiecie - niebo!!!
A co porabiam ja??? Oj , bardzo duzo, bardzo duzo!!! Zaczynam tu zyc, zaczynam tu byc soba i odkrywac siebie tutaj, coraz lepiej mi to wychodzi, czas zaczyna plynac coraz szybciej, wiec chwila kiedy do Was wroce, to naprawde tylko chwila...
W piatek przylaczylam sie do damskiej druzyny grajacej futbol!!! Tzn. gram z 15-latkami, ale jestem niezla, oj tak!! I nawet mam kondycje.. Co prawda przegralysmy i jedna dziewczyna z mojej druzyny stracila dachowke z kosciola, ale to co liczy sie zabawa !!!
I nie narzekajcie na Polskie drogi, o madre mia, nie narzekajcie... Wyobrazcie sobie droge... w nocy.... piaszczysta, przez las , z milionem , a nawet bilionem powaznych dziur... I samochod jadacy 80km\h, tak.. to jest tu normalne. Zeby dostac sie do najblizszego miasta Robore , ktore jest polozone 500 m nizej niz Santiago, trzeba przez 20 km jechac wlasnie taka droga... Musze sie przyzwyczaic, chociaz nie za bardzo lubie tam jezdzic!! Nie lubie boliwijskich miast sa takie huczace do przesady.. Dziwne zaskakuje sie, okzazalo sie , ze wole to male Santiago....
W niedziele bylam z Raquel i jej bratem na szczycie, ktory widze, z okna , mozna go zobaczyc na google, oczywiscie nie pamietam jak sie nazywa, ale ten widok, zapierajacy dech w piersiach, nie porownywalny do niczego, do nikogo...
Oczywiscie na szczycie tej gory zlapal nas slawetny boliwijski deszcz!!! Nie szkodzi, przynajmniej nie musialam brac popoludniowego prysznica... A po tej wspinaczce poszlam na obiad z Kathryn i jej rodzina do restauracji Churapa!! I moge Wam przyrzec tam serwuja najlepszego kurczaka na ziemi, i frytki i cola!! W koncu nie ryz!!!
A potem oczywiscie proba....na, ktorej nie bylo nikogo... moze z 5 osob!!! Wiec bylam wsciekla, ale mnie rozsmieszyli.. wiec zostalo wybaczone..
A marzec tutaj, oj nie polecam, z calego serca nie polecam!!! Dlaczego spytacie, musi byc cudownie, i jest pogoda jest fenomenalna... ale jedno ogromne , przerazajace ALE!!!
Marzec to miesiac pod znakiem :` hej witam, tak to ja TARANTULA ì pod znakiem : hej, jestem komarem, Twoja krew o smaku gringo jest calkiem smaczna!!
I co w zwiazku z tym...Mialam niesamowicie udane pierwsze spotkanie z tarantula w piatek na probie orkiestry. Przeciez tarantula to taki maly pajak, zwierzatko domowe ludzi w krajach calkowicie ucywilizowanych!!! Nie , to jest cos obrzydliwego i ogromnego... Oczywiscie z moimi problematycznymi oczami nie zauwazylam tego slodkiego zwierzatka, na szczescie zauwazyli to ludzie z orkiestry i co?? Zaden problem, przeciez takiego pajaka zabija sie normalnie... butem!!!Wiec zyje, ale caly czas nie moge wyjsc z podziwu, ze tarantule mozna zabic butem, japonkiem, bo z kolei na probie z samymi dziewczynami wczoraj pojawila sie wieksza tarantula, na szczescie nie bylam sama, one tez byly przerazone, ale moja Harda Raczel zabila ja, tak wiec po problemie.. I umie zabijac tarantule... czekam z niecierpliwoscia na swoja kolej...
A i jeszcze w niedziele bylam u Pet. i Deli. w domu i ugotowalismy pyszny makaron....
I mam problem... zbliza sie czas, kiedy skoncza naprawiac organy... i co ja wtedy poczne???
Bedziecie musieli mnie zabic!!!
A i jeszcze musze pojac podstawy kontrabasu, bo tak jakby mam ucznia na kontrabasie, altowka jest okej!! Juz rozrozniam!!!
I pomyslcie o jeszcze jednej sprawie, mieszkam w miejscu bez kompletnie zadnych zanieczyszczec w powietrzu i oddycham pelna piersia , bo mieszkam w miejscu , ktore nazywaja PLUCAMI ZIEMI....
I w sumie to co, ze na calym ciele mam z 50 sladow po ugryzieniu komarow i innych przyjamnych zwierzatek, czy tam owadow..
Napisze Wam jutro, bo jest strasznie duzo do opisania, musze Wam opisac moje dzieciaki!!! Sa cudowne...Ale wredne !!!
To co!!!
Marze tylko o tym, zeby nie spotkac tych jadowitych wezy, ktore tu mieszkaja!!!
I zamierzam pojezdzic konno!!!
Buziaki, nadal tesknie, ale myslenie o Was zostawiam na noc, bo kazdy dzien to szamotanina z angielskim i hiszpanskim jednoczesnie... za duzo za duzo za duzo!!!
Buziaki
czekam na relacje z zabicia tarantuli. Wtedy będę spokojny o Ciebie:)
OdpowiedzUsuńczadowy blog!